Spis treści

Władysława Majewska

Watra to pochodzące z języka rumuńskiego słowo oznaczające ognisko. Watrę rozpalano by przywołać pamięć o tych, którzy odeszli. Wielkie ognisko było też nawiązaniem to wspólnotowego ciepła. Rozpalając watrę karpaccy górale dawali znak swoim sąsiadom, by przyszli na wspólne granie, na śpiewanie i na milczenie wspólne. 
W Antwerpii takie ognisko pali się niemal od 30 lat. Mistrzem ceremonii, który nieustannie podtrzymuje tlący się tam polski płomień jest pani Władysława Majewska. Ona to jest motorem stowarzyszenie, które przyjęło tę tradycyjną nazwę, w pełnym brzmieniu: Polsko – Flamandzki Klub Kulturalny Watra. 
Klub to w sumie odpowiednie słowo, kiedy myśli się o antwerpskiej Watrze. Bo właśnie taka, klubowa, ciepła, nie do końca formalna atmosfera panuje tam, w domu przy ulicy Hopland 55. To miejsce nam się udało, mówi pani Władysława, w pięknej dzielnicy, samo centrum praktycznie, tu jesteśmy my Polacy zadomowieni. 
Pani Władysława przybyła do Belgii prawie 40 lat temu. Tu osiadła, choć, jak mówi dziś, ciągnie ją do Polski i przyznaje, że tak było od samego początku. Bardzo szybko więc nawiązała kontakt z Polakami mieszkającymi w Antwerpii. Po kilku latach powstała Watra, owoc rozmów i współpracy między Polakami i Flamandami. 
 
 

Dzieci z róznych stron świata

Były rózne te moje idee. Najpierw brałam dzieci z domów dziecka, polskie oczywiście. Później pomyślałam, że trzeba by pomóc tym dzieciom polskim z zza granicy. Nawiązywałam kontakt. Z Grodna zdaje się dzieci były i ze Lwowa. I ściągałam je tutaj te dzieci, żeby pokazać, że jesteśmy jedną wielką rodzina w całej tej naszej Europie. 
Czuję radość kiedy widzę dzieci, którym mogłam pomóc. 
 
 

Dzieci Konclowa, chcę tam wrócić

Nie było ich dużo, razem czternaście. Było tu bardzo gwarno i wesoło. Pięknie śpiewały na zakończenie i były szczęśliwe, że mogły w tym Paryżu zobaczyć dużo rzeczy. (…) Najciężej mi było z kuchnią bo musiałam i organizować wycieczki i gotować. (…) ja tam znam wszystkie wioski w okolicy. Zaczęłam starania żeby się tam przenieść. Na razie to tylko studnię mi tam wykopali.
 
 

Jak młodzież wychowamy

Ja jestem z zawodu dziennikarzem, Kiedyś w Polsce próbowałam w ten sposób naprawiać krzywdy społeczne. (…) Uważam, że człowiek nie może myśleć tylko o sobie (…) powinien dzielić się z innymi, bo wtedy jest bogatszy przez to, że może dać coś komuś. 
 
 

Posiedzieć przy Watrze

To jest najważniejsze, żeby człowiek nigdy nie był samotny. Jak zostaje samotny to jest bardzo nieszczęśliwy. I przychodzą tu ludzie, którym jest bardzo ciężko, którzy nie potrafili sobie poradzić. (…) Człowiek potrzebuje trochę ciepła. Jakiegoś azylu, żeby się nie załamywał. Tu mamy takie spotkania w niedzielę, żeby sobie przyszli, porozmawiali.